0
RallyMAN 4 października 2017 10:35
Hej wszystkim,

Chciałbym wam opisać wrześniową podróż do Indonezji. Z tej części świata już jest trochę opisów na forum i pewnie niektóre rzeczy się powtórzą aczkolwiek mam nadzieję, że chociaż kilka osób znajdzie tu jakieś wskazówki co do wyjazdu do tego kraju.

Wstęp (czyli jak do tego doszło):

Do tej pory nasze (czyli moje i żony) podróże wyglądały hmmmm... "standardowo"? nie wiem czy to dobre słowo ale były to wyjazdy z biur podróży (Turcja, Kreta) a pierwsze urlopy na własną rękę do Chorwacji + Czarnogóry oraz w roku 2016 - do Włoch.

Pewnego dnia szczęśliwie trafiłem na to forum. Siedziałem wieczorami i czytałem relację, porady itp. Wcześniej takie wyjazdy były dla nas czymś nierealnym i zarezerwowanym dla ludzi z grubymi portfelami. Jednak czytając coraz więcej opisów, podsumowań kosztów, cen biletów stwierdziliśmy, że to wcale nie musi być takie drogie. Nie skłamię jak powiem, że kilka osób z forum mnie zainspirowało i to dzięki wam podjęliśmy decyzję o wyjeździe w dalsze rejony świata. Długo kombinowaliśmy gdzie lecieć, były brane pod uwagę różne destynacje i pewnego dnia rzuciłem hasło:

-To może na Bali?
-a co tam jest?
-Nooo... małpy, palmy, wulkany i plaże ;)
-(tutaj nastąpiło szybkie wertowanie zdjęć z bali na googlu przez moją żonę) Ale super! dobra!


No i po długich poszukiwaniach w Czerwcu 2017 zabukowaliśmy bilety lotnicze z Fly Emirates:

2-3.09.2017
WAW-DXB-DPS

18-19.09.2017
DPS-DXB-WAW

Plan:

Mieliśmy do dyspozycji na miejscu równe 14 dni. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej ale również wypocząć i się zrelaksować. Po przeczytaniu setek porad i informacji postanowiliśmy zrobić tak:

3-9.09 Bali, Ubud
9-12.09 Gili Meno
12-17.09 Lombok, Kuta (początkowo plan zakładał zostanie w Kucie do 18.09 ale przeliczyliśmy wszystko i nie zdążyli byśmy na nasz samolot powrotny)
17-18.09 Bali, Kuta

Jako, że mieliśmy prawie 10 godzinną przerwę w Dubaju chcieliśmy go trochę pozwiedzać a jak wyszło opiszę w kolejnym poście.
Będę się starał w kilka dni ogarnąć całą relację.

Pzdr :)Dzień 1 (2.09.2017)

Wczesna pobudka, szybkie śniadanie, dopakowanie pozostałych rzeczy i około 8:30 wyjazd z Gliwic do Warszawy. Nasz lot: EK180 Warszawa-Dubaj. Do stolicy docieramy bezproblemowo, znajdujemy nasz parking (Parking P12 - był najtańszy w tym czasie). Około 13:00 jesteśmy na lotnisku Chopina. Nadajemy bagaże, odbieramy karty pokładowe, przechodzimy kontrole i spokojnie czekamy na boarding.

Nasz Boeing 777-300er już na nas czeka:

01.jpeg



Kilka minut po 15:00 jesteśmy w powietrzu. Jest to nasz pierwszy lot szerokokadłubowcem także nie nudzimy się.

03.jpg




Na moje szczęście przy odprawie były jeszcze wolne miejsca z tyłu gdzie są podwójne siedzenia przez co jest nieco więcej przestrzeni (mam ponad 190cm wzrostu co jest dość męczące w samolocie).

Obsługa jest bardzo miła, dużo polek obsługuje ten lot. Jeden steward, który mimo, że nie jest Polakiem i tak zwracał się do nas w naszym ojczystym języku co mu dość dobrze wychodziło. Taki miły akcent.

Posiłek w Emirates wyglądał tak:

04.jpg




05.jpg



I napoje: ;)

20170902_162107.jpg



Ciekawa rzecz na pokładzie 777, rozgwieżdżone "niebo":

06.jpg



W Dubaju lądujemy zgodnie z planem. Jest 22:40 czasu miejscowego. Podczas lądowania ładnie było widać miasto. Wychodzimy z samolotu i podążamy za tłumami. I tutaj nasz pierwszy błąd. Wszyscy szli w kierunku "Connection flights" i my oczywiście za nimi przez co po kilkunastu minutach spaceru znaleźliśmy się na strefie bezcłowej a chcieliśmy przecież wyjść na miasto coś zobaczyć (Start lotu EK398 8:30). Przez pewien czas szukamy punktu informacji, znajdujemy po dość długich poszukiwaniach. Miła Pani informuje nas, że musimy przejść całą drogę przez lotnisko z powrotem, udaje się. Patrzymy na zegarek: 23:40, może zdążymy jeszcze na metro (kursowało do 24:00). Wyciągamy dirhamy z bankomatu i lecimy do stacji kierując się znakami. Kupujemy 2 bilety do aby dojechać pod "Burj khalifa" i biegniemy na peron. Czekamy chwilę na pociag kręcąc się w miejscu. Zaczepia nas jakaś kobieta widząc, że my "nie tutejsi" i pyta w jakim kierunku chcemy jechać. Okazuje się, że stoimy nie na tym peronie, mamy iść piętro niżej (mamy szczęście bo pojechalibyśmy w drugim kierunku :lol: ).

Wsiadamy do środka. Czeka nas kilkanaście przystanków. Czujemy się w środku trochę nieswojo. Sami miejscowi mężczyźni i nasza biała dwójka z plecakami. Wszyscy przyglądają się mojej blond małżonce. Jazda trwa około 20minut. Wysiadamy na naszym przystanku i idziemy w kierunku Dubaj Mall. Żeby tam dojść trzeba przejść 1-2km klimatyzowanym chodnikiem, w którym jest wręcz chłodno.

Samo centrum handlowe jest ogromne, trochę czasu zajmuje nam znalezienie drogi pod wieżowiec.

010.jpg



010-02.jpg



010-03.jpg



w końcu udaje się wyjść na zewnątrz. Uderza nas fala ciepłego powietrza, jest przed 1:00 w nocy a na dworze jest chyba z 35stopni. Na deptaku przy fontannach mimo później godziny pełno ludzi, sami miejscowi. Turystów brak. Kręcimy się trochę i oczywiście cykamy zdjęcia najwyższego budynku świata:

011.jpg



012.jpg



012-1.jpg



Na nas robi ogromne wrażenie, szyja boli od patrzenia praktycznie pionowo w górę. Sądzę jednak, że w dzień zrobiłby jeszcze większe. Odpoczywamy chwilę przy fontannach, kupujemy sobie po owocowym lodzie na patyku w Dubaj Mall ( cenę przemilczę :roll:) i idziemy się przejść oglądając w koło wysokie budowle:

012-2.jpg



Po spacerze łapiemy Taxi i wracamy na terminal 3. Kręcimy się trochę po nim aby znaleźć jakieś spokojne miejsce na drzemkę. Samo lotnisko robi na nas ogromne wrażenie choć tak na prawdę to widzimy tylko Terminal 3, który jak pewnie większość z was wie jest tylko dla linii Fly Emirates.

07.jpg



013.jpg



015.jpg



014.jpg



0209.jpg



0212.jpg



Na terminalu jest pełno takich oto "leżanek".

0208.jpg



Fajnie, że w ogóle coś takiego jest jednak spanie na tym to mordęga (przynajmniej dla mnie). Udaje się na chwilę przymknąć oko jednak na lotnisku jest po prostu bardzo chłodno. Polecam zatem każdemu, kto ma mieć dłuższą przerwę w Dubaju i zabranie bluzy i długich spodni. Po odpoczynku bierzemy prysznic i idziemy coś zjeść - Uderzamy w McDonald's z uwagi na to, że jest tam po prostu najtaniej.

Po posiłku czekamy na boarding samolotu na Bali, który ma rozpocząć się o 7:45.

cdn.Dzień 2 (3.09.2017)

Do samolotu wsiadamy o czasie. Nasz lot (EK398) miał planowo odlecieć o 8:30 jednak opóźnia się o jakieś pół godziny gdyż jest kolejka do startu. Przez okno podziwiamy jak Airbus'y a 380 wznoszą się w powietrze:

016.jpg



Za nami też czekają:

017.jpg



Tym razem siedzimy z przodu z 3 osobą. Jest o wiele ciaśniej niż na siedzeniu podwójnym. Ponad 9 godzin lotu i brak snu dają się we znaki. Niestety ja nie umiem spać na siedząco choć mocno próbuję. Ostatnie 3 godziny lotu dłużą się niemiłosiernie. Do Denpasar docieramy zgodnie z rozkładem (21:40 czasu miejscowego). W tym samym czasie wylądował samolot z Australii i nasze bagaże są na jednym taśmociągu. Kilkaset osób ściska sie i przepycha czekając na bagaże. Mamy szczęście - nasze plecaki wypadają jako jedne z pierwszych. Mocno zmęczeni bierzemy wszystko na plecy i idziemy w kierunku wyjścia.

Pierwszy widok mocno nas zaskakuje:

019.jpg



Kilkadziesiąt/set? kierowców stoi z karteczkami gdzie mają wypisane nazwiska. Prócz nich pełno mężczyzn krzyczących "Taxi, taxi!". Od razu zaczepia nas kilku z nich jednak z góry dziękujemy. Dzięki podpowiedziom wyczytanym na tym forum kierujemy się w kierunku "Domestic Airport" aby kupić starter do telefonu. Znajdujemy stoisko Telkomsela i za 200tys Rupii kupujemy starter o nazwie "simPATI EXTRA" (w cenie jest 100minut, 100sms'ów i najważniejsze: 4,5GB Internetu). Wkładamy kartę do telefonu, wszystko działa, mamy LTE+.
Pytamy sprzedawcę czy zna jakiegoś taniego kierowcę, który zawiezie nas do UBUD. Facet wskazuje człowieka, który stoi obok. Oczywiście na dzień dobry słyszymy cenę 350tys. Od razu rzucam, że dam 250tys i jak nie chce to idę szukać kogoś innego. Kierowca lekko skrzywiony ale się zgadza i za 2 minuty podjeżdża po nas samochodem.
Dochodzi północ a my marzymy tylko o tym aby się umyć i położyć w łóżku. Podczas jazdy zaskakuje nas sposób poruszania się po drogach, brak jakichkolwiek reguł ale o tym w następnych postach.
Google maps pokazuje prawie 1,40h do celu mimo, że jest to tylko 37km. Jedziemy prawie 2 godziny gdyż nasz kierowca miał swoją wizję trasy i niezbyt ogarniał angielski. W końcu docieramy do naszego hotelu. W recepcji brak kogokolwiek, po chwili z mroku wyłania się jakiś "miejscowy" sięga za biurko i wyciąga kopertę z naszym nazwiskiem, wyciąga z niej klucz i prowadzi nas do pokoju. Jeeeest! po 2 w nocy w końcu jesteśmy na miejscu a tak prezentuje się wejście:

20170904_005622111.jpg




Mimo, że jesteśmy zmęczeni to dopada nas głód. 30m od hotelu jest jednak całodobowy sklep (Circle K). Kupujemy coś do picia i jakąś przekąskę. Spać idziemy grubo po 3 w nocy.

cdn.Dzień 3 (4.09.2017)

Pierwszy dzień na miejscu. Budzimy się około 9:00 aby zjeść śniadanie. Zamawiamy z menu "American breakfast" a dostajemy "American bread" (jak pokazały kolejne dni, kelnerka nie ogarniała angielskiego totalnie). Po krótkiej wymianie zdań dostajemy w końcu to co zamawialiśmy. Idziemy do pokoju i kładziemy się spać. Dopadł nas Jet lag...

Budzimy się około 15:00, trochę ogarniamy i idziemy zwiedzać okolicę (Ubud). Tutaj pierwsze zderzenie z tutejszą rzeczywistością. Na drogach istne szaleństwo - ruch "jak w Rzymie", przejście przez ulicę to spore wyzwanie, dużo turystów, kawiarni, warung'ów i innych - Jednak podoba nam się cały ten rozgardiasz. Niebo jest zachmurzone lecz temperatura w okolicach 30-tki.

Żeby się pobudzić siadamy w którejś z kawiarni na kawę i coś słodkiego:

024.jpg


Ja zamawiam smażonego banana z lodami. Okazuje się, że jest on również z... z tartym żółtym serem :shock:. O dziwo smakuje to całkiem dobrze :D

025.jpg


Żona bierze zielone naleśniki z kokosem i cukrem palmowym - całkiem fajne i smaczne.

026.jpg



Ruszamy dalej w miasto i docieramy do "Monkey Forest". Jest to swego rodzaju park w środku dżungli - małpy są na każdym kroku, czekają tylko aż ktoś im rzuci banana, inne skaczą i dokazują na drzewach. Po raz pierwszy widzimy te zwierzęta w ich naturalnym środowisku - fajne doświadczenie. Sam park jest bardzo ładny - jest w nim oczywiście świątynia oraz płynie niewielka rzeka - ma to swój klimat.

027.jpg



028.jpg



028-1.jpg



031.jpg



033.jpg



033-2.jpg



033-3.jpg



033-4.jpg



035.jpeg



Zwiedzamy dalej miasto przechodząc je wzdłuż i wszerz. Idziemy na kolację i wracamy do hotelu. Jutro mamy w planie wypożyczyć skuter...

cdn.Dzień 4 (5.09.2017)

Część I:


Przed śniadaniem pytamy w recepcji czy pożyczają skutery, pracownik mówi, że ogarnie temat i mamy przyjść po posiłku. Niecałe pół godziny później pod hotelem stoi już nasz bolid:

057.jpg



Honda Scoopy - poobdzierana z początku wzbudza pewne wątpliwości lecz koniec końców skuter był bardzo przyzwoity i w dobrej kondycji. Koszt wynajmu śmiesznie niski: 60tys/doba (16-17zł), trzeba mieć jednak na uwadze, że nie ma czegoś takiego jak ubezpieczenie :shock: Rozwalisz skuter - płacisz 350USD. No cóż, widocznie tak tu jest, nie ma się co martwić na zapas. Wypisujemy druczek (Imię, nazwisko i podpis), wkładamy kaski i ruszamy w drogę. I tutaj muszę się do czegoś przyznać - była to moja pierwsza styczność z jakimkolwiek jednośladem z silnikiem spalinowym. Powiem szczerze, że pierwsze kilometry w lewostronnym ruchu, między tysiącami innych skuterów i samochodów w kraju, gdzie nie obowiązują chyba żadne przepisy ruchu drogowego to było niezłe wyzwanie :shock: Ale daliśmy radę :D

Pierwszy przystanek: Bali Bird Park

Muszę przyznać, że gdyby nie Google maps to ciężko było by tam trafić, zero znaków. Cena wstępu lekko zabija: 385 tys/osoba (~105zł) Jednak na koniec nie żałujemy. Park jest bardzo ciekawy i profesjonalnie przygotowany. Trafiliśmy akurat na początek pokazu, gdzie prowadzący co chwilę wywołuje po imieniu różne gatunki ptaków, ludzie z obsługi rzucają im karmę praktycznie pod nasze nogi i pokazują różne sztuczki - bardzo fajne o wesołe przedstawienie.

038-1.JPG



038-2.JPG



038-3.JPG



038-4.JPG



038-8.JPG



038-9.JPG



038-6.JPG



038-011.JPG



038-013.JPG



038-015.JPG



038-014.JPG



038-016.JPG



W parku można spotkać również warana z komodo - samicę o długości około 3m - to zwierzę robi niesamowite wrażenie. Mamy również szczęście bo akurat jest pokaz i karmienie. Potężny "smok" dostaje na obiad po dwa króliki dwa razy w tygodniu.


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

franekxvi 6 października 2017 11:13 Odpowiedz
o super relacja z Bali/Gili/Lombok. Wybieram sie w przyszlym roku, wiec sie przyda :D
patrycjar 6 października 2017 13:53 Odpowiedz
Super, czekam na więcej! Przymierzamy się do Indonezji w przyszłym roku też w jakimś wrześniowym terminie. W ogóle na DXB byliśmy tego samego dnia :D Lecieliśmy z KTW na DWC, a potem z DXB.
lapka88 11 października 2017 08:39 Odpowiedz
Sarong, nie sari ;)
rallyman 11 października 2017 09:00 Odpowiedz
sorry mój błąd :) pisałem posta na dużym zmęczeniu.
lapka88 11 października 2017 09:03 Odpowiedz
Czekam na zdjęcia z plaż ;)
cypel 11 października 2017 09:08 Odpowiedz
Jechać do Indonezji i pójść do zoo to jakieś kuriozum
rallyman 11 października 2017 14:01 Odpowiedz
cypel napisał:Jechać do Indonezji i pójść do zoo to jakieś kuriozumTo twoja ocena, my lubimy takie miejsca. Nie mieliśmy tego w planach lecz było po drodze z bird parku do świątyni więc o nie zahaczyliśmy.
wykus 11 października 2017 16:21 Odpowiedz
Daj znać z jakim wyprzedzeniem kupiłeś bilety i w jakiej cenie. Wyjazd w przygotowaniu na następny rok. Pozdrawiam
rallyman 12 października 2017 13:11 Odpowiedz
Bilety kupowaliśmy pod koniec Czerwca... kosztowały z tego co pamiętam 2970zł/osoba... w tym okresie tańszy był Qatar lecz z uwagi na słyszane historie nt blokowania przestrzeni powietrznych itp dla tej linii uznaliśmy, że Fly Emirates będzie lepszym wyborem. Jeżeli natomiast jesteś elastyczny co do wyjazdu to warto czatować na czartery z TUI/Rainbow'a. Myśmy spotkali parę, która przyleciała Rainbow'em bezpośrednio z Warszawy i płacili 2400zł/osoba.
lapka88 12 października 2017 15:18 Odpowiedz
3000 bardzo drogo. A Czarter potrafi kosztować i 1800 :)
rallyman 12 października 2017 16:32 Odpowiedz
Nawet był ostatnio za 799zł... tylko z dnia na dzień... U nas niestety nie ma możliwości tak planować dwu-tygodniowego wyjazdu z uwagi na pracę.
marcino123 19 października 2017 20:33 Odpowiedz
Z tymi cywatami i kawą należy uważać.pewnie standardowo trafiliście na pokazową plantację z degustacją kopi luwak i 1-2 "pokazowe zwierzątka" w klatkach z info, że reszta albo wesoło posrywa między drzewami, albo śpi.Rzeczywistość jest niestety najczęściej taka, że cywety są trzymane w jakimś gospodarczym budynku i pędzone niczym kaczki czy świnie, a ich dieta składa się tylko i wyłącznie z samych ziarenek kawy, żeby miały jej jak największy "przemiał". Na wolności cywety mają bogatszą dietę i przez warunki w jakich są trzymane na takich fermach zdychają bardzo młodo.Nie przyjmujcie tego pliz jako hejtu, bo sam 2 tygodnie po Was dałem się wrobić w takie testowanie kawy i pokazową plantację, a doczytałem wszystko dopiero po powrocie i pozostał jedynie gruby moralniak... :(Ale może kolejni odwiedzający Bali, nie popełnią przynajmniej tych samych błędów.
margita 20 października 2017 10:37 Odpowiedz
Czytam relację i mam taka refleksję... apeluję do podróżników, szczególnie tych forumowych o więcej refleksji."my lubimy takie miejsca" Tak bezmyślnie korzystamy z wszystkich "żywych atrakcji" dla turystów: zoo, parki, zwierzaki na farmach, do zdjęć. Te miejsca to udręka dla zwierząt, one są tylko po to żebyśmy dawali zarobić ich "oprawcom". Nie korzystajmy z nich tak ochoczo, pomyślmy, dzięki za głos marcino123. Świata nie zmienimy ale...
brzemia 20 października 2017 10:41 Odpowiedz
Tylko trzeba uswiadomic sobie ze są na swiecie miejsca gdzie zwierzęta są faktycznie traktowane jak wieki temu. Byc moze warto zrobic osobny temat z "atrakcjami" nie wartymi odwiedzenia ze wzgledu na ogromny komerjalizm lub brak poszanowania zwierzat i przyrody.Mozna tez odwrotnie. Wypisywac miejsca gdzie faktycznie pokazywane jest cos z poszanowaniem przyrody i zwierzat.Ja sie nie dziwie turystom ktorzy przez miejscowych naganiaczy zostali nabrani na sztuczny pokaz. Wysłane z telefonu przy użyciu Tapatalka
k4te 6 lutego 2018 11:39 Odpowiedz
Widzę, że jesteśmy bardzo oryginalni :lol: Czytam Twoja relację i mam jakieś deja vu, niektóre dni niemal punkt po punkcie to samo, co właśnie sama od kilku dni wrzucam na forum :lol: Chyba następną podróż muszę odbyć w kosmos, żeby się nieco bardziej wyróżnić :)))